Valsolda to mała miejscowość w prowincji Como (Lombardia), położona po włoskiej stronie jeziora Lugano (na płn.-wsch.)
To jedno z tzw. posti sperduti, czyli zapomnianych, "zapadłych dziur", a jednak magnetycznie przyciągających i to nie tylko melancholijnym krajobrazem, widokiem na jezioro, okoliczne wzgórza i doliny.
Zapraszam na mały spacer: małe kamieniczki, kręte uliczki, gdzie wciąż tętni życie, bo tak naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba...
W miasteczku widać wyraźne zamiłowanie do charakterystycznych łuków...
W tej właśnie małej, ale uroczo położonej mieścinie Castello di Valsoda osiedlił się z żoną Antonio Fogazzaro, włoski pisarz i poeta dziewiętnastowieczny z Vicenzy, wielokrotny kandydat nagrody Nobla z literatury, autor min. Piccolo mondo antico, Malombra i wielu innych.
Poniżej kilka ujęć wokół willi Fogazzaro (wnętrza można zwiedzać dopiero w sezonie letnim). Prawda, że inspiruje poetycko?
To jedno z tzw. posti sperduti, czyli zapomnianych, "zapadłych dziur", a jednak magnetycznie przyciągających i to nie tylko melancholijnym krajobrazem, widokiem na jezioro, okoliczne wzgórza i doliny.
Zapraszam na mały spacer: małe kamieniczki, kręte uliczki, gdzie wciąż tętni życie, bo tak naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba...
W miasteczku widać wyraźne zamiłowanie do charakterystycznych łuków...
Kamienica lokalnego malarza, Carlo Barrera, kuzyna pisarza Antonio Fogazzaro |
Bogato dekorowane kamienice przeplatają ubogie, skromne domostwa, choć i tu zaskakuje przechodniów dbałość o kolor i wystrój zieleni...
W tej właśnie małej, ale uroczo położonej mieścinie Castello di Valsoda osiedlił się z żoną Antonio Fogazzaro, włoski pisarz i poeta dziewiętnastowieczny z Vicenzy, wielokrotny kandydat nagrody Nobla z literatury, autor min. Piccolo mondo antico, Malombra i wielu innych.
Poniżej kilka ujęć wokół willi Fogazzaro (wnętrza można zwiedzać dopiero w sezonie letnim). Prawda, że inspiruje poetycko?
Nie wiem czemu, ale moim pierwszym skojarzeniem było wybrzeże Amalfii ;) Pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
chyba jednak Amalfi ma troszkę inne klimaty i atmosferę, ja przynajmniej inaczej to odbieram, tam jest bardziej "błogo", "rajsko" i turystycznie, a tutaj...no właśnie, melancholijnie... Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńPięknie tam...
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńWitam. Odwiedzam twoja stronę bardzo często gdyz 10 lat temu pracowałam we Włoszech ale okolice Sondrio lecz odwiedzałam te okolice jak oglądam te i inne zdjęcia twoje te z okolic Como to czuje się jakoś melancholijnie......
OdpowiedzUsuńjak miło, że do mnie zaglądasz :) No cóż to jezioro ma (szczególnie poza sezonem) takie melancholijne oblicze.... Pozdrawiam ciepło!
UsuńCo za zbieg okoliczności! Ja też niedawno pisałam o moich spotkaniach z Valsoldą, a kilka ostatnich postów jest na ten temat, można zajrzeć http://sukienkawkropki.blogspot.com/2014/01/lombardia-valsolda-swiat-miniony-swiat.html to ostatni jaki zamieściłam, ale są też wcześniejsze i będą też następne. Valsolda mnie po prostu zauroczyła, byłam tam wiele razy, to jedno z moich magicznych miejsc! A Twoje zdjęcia choć robione w innej porze roku to niemal identyczne ujęcia tych samych domów i zaułków.... Jak widać temat sam prosi aby go "kliknąć". Jedna uwaga, Fogazzaro miał dom nie w Castello a w Orii, odziedziczył go po matce i chętnie spędzał w nim letnie miesiące.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zajrzałam na twój blog, bardzo ciekawy! Tak, masz rację, przepraszam, schodząc w dół z Castello dochodzi się już do Orii.... Dziękuję za poprawkę :)
Usuń