Faktem jest, że Włochy słyną z wyjątkowo długo ciągnących się procesów, ale ten mógłby być zaliczony do rekordów Guinnessa.
Proces rozpoczął się w 1816r. Sprawa dotyczy umowy sprzedaży terenów spisanej 15 czerwca 1816r w San Giovanni Gemini (Agrigento, Sicilia) u notariusza Gioacchino Accardi.
300tys. metrów kwadratowych, podzielonych na wiele działek, których cena ponoć została zaniżona na korzyść kupującego Giuseppe Romeo, który reprezentował interesy wpływowej rodziny Mendola. Książę Campofranco (sprzedający) podejrzewał, że notariusz miał w tym swój udział i podał go do sądu wraz z ekspertem Antonio Barno, który wycenił ziemię tylko na 2030 uncji. Dziwnie mało, ponieważ już wkrótce właściciel ziemi otrzymał dużo wyższe oferty, niestety za późno. Poproszono więc drugiego biegłego, który tym razem wycenił tereny na 3115 uncji. Sprawa przerodziła się w skandal.
I tak rozpoczyna się historia godna scenariusza filmowego. Proces za procesem, przez lata, wieki... , którego świadkami było aż siedem pokoleń. W 1989 r. tereny przeszły w ręce państwowe i komisarz ds. nieruchomości przyznał w końcu rację władzom miejskim: akt sprzedaży został unieważniony. W 2000 r. sąd kasacyjny potwierdził wyrok.
Wydawałoby się, że sprawa wreszcie może być uznana za zakończoną, a jednak nie. W wyroku jest mowa o niektórych rodzinach zasiedlajacych te tereny, natomiast zostały pominięte inne osoby, również tam zamieszkałe. Okazało się, że w międzyczasie kilku dawnych właścicieli sprzedało tereny innym, pojawili się więc nowi właściciele, i... wszystko zaczyna się od początku. Będzie apelacja, itd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz