Włoski dziennik Corriere della Sera opisuje tragiczną sytuację
sezonowych pracowników ze wschodniej Europy (głównie Polaków i Rumunów), którzy
przyjeżdżają do Włoch na winobranie – dziennikarz nazwał ich gli schiavi dell'uva, czyli „niewolnicy winogron”.
Pracują od 8 do 15
godzin dziennie za głodową stawkę 1 euro za godzinę. W rodzinnym kraju agencje
obiecują im pracę na kontrakt, ale już we Włoszech padają ofiarą tzw. agromafii (mafie rolnicze) zarówno na południu jak i na północy Włoch. To właśnie oni, caporali, zajmują się relacjami pomiędzy właścicielami winnic i pracownikami.
Pracownicy sezonowi nierzadko zostają z niczym, czasami obiecane pieniądze
nigdy nie są im wypłacane, a zarabiają na nich caporali.
Do tego trzeba dołączyć
tragiczne statystyki śmierci „na polu”: tylko w okolicach Brescii od stycznia
do października 2012 zmarło w pracy sezonowej 17 osób.
Według oficjalnych danych
statystycznych w winnicach Lombardii, Franciacorta, Oltrepo... 3 pracowników na
dziesięciu pracuje na czarno, ale tak naprawdę nikt nie wie do jakiego stopnia
rozwinął się ten proceder. Związki zawodowe chcą ukrócić te nielegalne praktyki,
ale spotykają się z oporem samych właścicieli winnic.
Według legalnych
kontraktów pracownik zbierający ok. 600kg winogron dziennie powinien zarabiać
średnio 90 euro dziennie, plus ewentualnie 5 euro na transport i 35 euro
na zakwaterowanie. Przy takich stawkach przeciętnej
winnicy nie byłoby dzisiaj stać na opłacenie siły roboczej, argumentują właściciele. (brescia.corriere.it, 19/10/
2012)
Tymczasem we Francji próbuje się rozwiązać ten problem nowoczesną technologią: w zeszłym tygodniu testowano już pierwszego robota - zbieracza winogron, o sympatycznej nazwie Vin (viticoltura naturale intelligente), szkoda tylko, że nie do końca przekonał on francuskich właścicieli winnic.
Vin ma co prawda dwie pary "rąk", cztery koła, sześć kamer i Gps, ale...kosztuje 25tys. euro. Czyżby za drogo? Ale przecież, argumentują inżynierowie, robot nie musi robić przerw na jedzenie, nie śpi, nie męczy się, nie musi mieć dnia wolnego..., a mimo to, twierdzą rolnicy, jest za wolny! (corriere.it, 12/10/2012)
Cóż, nie ma to jak "niewolnicy winogron" ...
Tymczasem we Francji próbuje się rozwiązać ten problem nowoczesną technologią: w zeszłym tygodniu testowano już pierwszego robota - zbieracza winogron, o sympatycznej nazwie Vin (viticoltura naturale intelligente), szkoda tylko, że nie do końca przekonał on francuskich właścicieli winnic.
Vin ma co prawda dwie pary "rąk", cztery koła, sześć kamer i Gps, ale...kosztuje 25tys. euro. Czyżby za drogo? Ale przecież, argumentują inżynierowie, robot nie musi robić przerw na jedzenie, nie śpi, nie męczy się, nie musi mieć dnia wolnego..., a mimo to, twierdzą rolnicy, jest za wolny! (corriere.it, 12/10/2012)
Cóż, nie ma to jak "niewolnicy winogron" ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz