Strony

14 października 2012

Andrea Bocelli, talent odkryty przez Zucchero

                              

Andrea Bocelli pochodził z małego prowincjonalnego miasteczka w Toskanii. Miał już trochę ponad 30 lat kiedy zgłosił się na przesłuchanie muzyczne do nagrania piosenki wraz z dobrze znanym już wówczas muzykiem i wokalistą rockowo-bluesowym Zucchero (Adelmo Fornacciari)...

Bocelli czuł, że być może to już ostatni moment, aby zaistnieć na estradzie..., ostatni "dzwonek", żeby pomyśleć o przyszłości. Jak do tej pory, nie miał wiele sukcesów na swoim koncie, ale w najśmielszych marzeniach, nie wyobrażał sobie tego, jak mogło zmienić się  jego skromne dotychczas życie...


Od najmłodszych lat brał lekcje muzyki, śpiewu, oprócz gry na fortepianie, z ciekawości nauczył się też grać na klarnecie i saksofonie, często przeciwstawiając się ojcu, który posłał go na studia prawnicze do Pizy, aby zdobył jakiś „konkretny” zawód.  

Po studiach dorabiał jako pianista i śpiewak w barach i klubach, a zarobione pieniądze przenaczał na lekcje profesjonalnego śpiewu u znanych tenorów. 

                             

Mimo, że słynny tenor, Franco Corelli, był nim zachwycony, i to dzięki niemu prasa po raz pierwszy napisała o Bocellim jako o  młodym telencie, który wzruszył samego Maestro, nikt jednak nie chciał dać mu szansy a droga do kariery wydawała się być wciąż nieosiągalna. 


Tymczasem w 1992 Zucchero po rozstaniu z żoną, spędzając samotnie monotonne dni w domu nad morzem,  po raz pierwszy komponuje coś zupełnie innego, utwór który, jak sam określa, jest  z pogranicza gospel i muzyki operowej.

Długo trzyma go w szufladzie, wreszcie jego manadżerowie przekonują go, że utwór ma ogromny potencjał i absolutnie trzeba go nagrać. Zucchero stawia niepodważalny warunek: zaśpiewa go wraz z największym tenorem, Luciano Pavarottim, albo z nikim. Po długich pertraktacjach, Pavarotti jednak odmawia. Nigdy czegoś takiego nie robił, nie potrafi śpiewać razem z muzykiem rockowo-bluesowym, to nie w jego stylu. Odmawia kategorycznie.

Zucchero nie poddaje się, postanawia nagrać piosenkę przy pomocy innego tenora i dopiero wtedy dać ją do przesłuchania Pavarottiemu.


Na przesłuchanie muzyczne do Zucchero przybywają dziesiątki kandydatów. Wśród nich jest Andrea Bocelli. I niespodziewanie skromny niewidomy prawnik z Toskanii olśniewa wszystkich swoim głosem, bez porównania przewyższając innych kandydatów. Zucchero zdaje sobie sprawę, że ma przed sobą niezwykły talent.

Gdy zawiózł płytę Pavarottiemu, ten przyjął nagranie entuzjastycznie, pytając „skoro masz już takiego tenora, to do czego ja ci jestem potrzebny?”. W rezultacie nie tylko zgodził się zaśpiewać Miserere razem z Zucchero, ale i dał się namówić na pierwszy w swojej karierze występ estradowy Pavarotti&Friends, który wkrótce okazał się ogromnym międzynarodowym sukcesem.

Album z Miserere podbił publiczność zarówno we Włoszech jak i na całym świecie. Ale Pavarotti nie mógł przecież jeździć na koncerty rockowe. Zucchero zabiera więc Bocelliego i daje mu okazję po raz pierwszy w życiu zaśpiewać przed tysiącami ludzi. 
Przyjaźń między dwoma muzykami z prowincji, niedoszłym weterynarzem (Zucchero) i niedoszłym prawnikiem (Bocelli) scementowały występy po całym kraju i Europie. Nikt jednak jeszcze wtedy nie przypuszczał, że w bardzo krótkim czasie Zucchero sam będzie gościem na koncercie Bocelliego...

                            


Głos tenora od pierwszej chwili podbija serce i dusze  nie tylko tłumów, ale i krytyków, producentów, menadżerów... Na koncertach witają go gorące owacje na stojąco. To talent, który z niezwykłą lekkością przechodzi od nowoczesnej muzyki pop po klasyczną muzykę operową.

                            

Od tej pory jego kariera ruszyła jak burza, pierwsze sukcesy na festiwalu w San Remo  i telewizji dały mu możliwość zaistnienia na arenie międzynarodowej.


Posypały się zaproszenia w Europie i Ameryce. W mediach piszą o nim "nowy Enrico Caruso", teraz może śpiewać już z największymi tenorami: Luciano Pavarotti, Jose Carreras, Placido Domingo... a prawie wszystkie gwiazdy światowej estrady chcą gościć go na swoich koncertach, min. Sarah Brightman, Christina Aguilera, Julio Iglesias, a Celin Dion wręcz oświadcza: “if God could sing, He would sound like Andrea Bocelli” (gdyby Bóg mógł śpiewać, to jego głos brzmiałby jak Andrea Bocelli)...

                          

Zobacz film: Andrea Bocelli -życie i kariera 






;




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz