W czasie głębokiego kryzysu we Włoszech pojawiają się nowe kreatywne zawody, skądinąd dobrze nam znane z lat '80 zeszłego wieku w Polsce.
I tak dzisiaj we włoskich realiach pojawił się stacz kolejkowy, zwany tu codista (od terminu "coda" - ogonek, kolejka).
Pionierem tej profesji jest Giovanni Cafaro z Mediolanu, z wykształceniem wyższym, który w pewnym momencie swojej kariery zawodowej na stanowisku dyrektora d/s marketingu stracił pracę i przez długi okres czasu był bezrobotnym.
Nie załamując się jednak doszedł do wniosku, że nową pracę musi sobie po prostu wymyślić. A, że w mieście takim jak Mediolan przysłowie "czas to pieniądz" sprawdza się w 100%, postanowił zarabiać oszczędzając czas innym profesjonalistom i załatwaić w ich imieniu szereg spraw papierkowych w urzędach miejskich.
Taki zawód okazał się strzałem w dziesiątkę, po pewnym czasie założył własną firmę, dzięki czemu wydaje rachunki fiskalne, które inne firmy mogą odprowadzać od podatków i chcą nawiązać stałą współpracę. Co więcej, od pewnego czasu sam prowadzi kursy szkoleniowe dla staczy kolejkowych.
Wbrew pozorom nie jest to zawód prosty dla każdego. Trzeba być odpowiedzialnym, dokładnym i uczciwym, a przede wszystkim cierpliwym. Ponadto, trzeba dobrze znać urzędy publiczne i umieć poruszać się w świecie biurokracji.
"A poczucie własnej godności?" - pytali go często znajomi - "przecież jesteś po studiach, byłeś na wysokim stanowisku!". Giovanni Cafaro jest przekonany, że nie ma zawodów dyskredytujących. Ale można to zrozumieć tylko gdy człowiek staje się bezrobotnym...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńno, nie wiem, czy we wloskich urzędach jest lepiej, czasami tu też ręce opadają :)
UsuńTo jest po prostu modelowy przykład l'arte d'arrangiarsi - sztuki radzenia sobie...
OdpowiedzUsuńalessandra