Rząd włoski wisi na przysłowiowym włosku trzymany w szachu przez Berlusconiego i PDL, w parlamencie coraz większy chaos, deputowani wykrzykują wzajemne oskarżenia i obelgi, i atmosfera raczej nie sprzyja wprowadzaniu konstruktywnych reform...
fot.today.it |
Napięcie przenika także do gazet: w jednym z głównych włoskich dzienników Corriere della Sera pojawia się tytuł: "Orlo del precipizio" (krawędź przepaści), w którym autor snuje czarne perspektywy "co by było gdyby..."; w katolickim tygodniku Famiglia Cristiana autor wzywa desperacko polityków “Fermiamo questa follia, salviamo il Paese” (zatrzymajmy to szaleństwo, ratujmy kraj); portal 7per24.it przestrzega: "Verso il caos: la crisi è sempre più vicina" (w stronę chaosu: kryzys jest coraz bliżej)...
Prezydent Giorgio Napolitano zaniepokojony ostrzega i apeluje: "Se noi non teniamo fermi e consolidiamo i pilastri della nostra convivenza nazionale tutto è a rischio, tutto può essere a rischio" (jeśli my nie utrzymamy i nie skonsolidujemy pilastrów naszego współżycia narodowego, wszystko jest zagrożone, wszystko może być zagrożone); premier Enrico Letta stoicko uspokaja, chociaż przyznaje: "I giornalisti stranieri, che trasmettono all'estero l'immagine del nostro Paese, ormai mi chiedono soltanto i motivi di questo caos permanente" (zagraniczni dziennikarze, którzy przekazują obraz naszego kraju, już tylko pytają mnie o powody tego nieustannego chaosu".
A tymczasem na międzynarodowych giełdach spekulatorzy niczym sępy czekają tylko na krach polityczny we Włoszech...
Ten kraj sie rozpada, juz dlugo nie pociagnie i bedzie tak jak w Grecji jak nie gorzej.
OdpowiedzUsuń