13 lutego 2014

Praca na włoskich koncertach - frajda czy wyzysk?

Praca na czarno, ciężka i niebezpieczna, głodowe stawki, 14-godzinne zmiany... To wynik badań i sondaży przeprowadzonych przez włoskich dziennikarzy portalu redattoresociale.it dotyczących pracy przy organizowaniu koncertów i spektakli we Włoszech.



Obładowani ciężkim sprzętem pracują często na żelaznych rusztowaniach sięgających  30-metrów wysokości. Zmęczeni wielogodzinną pracą (nawet do 14 godzin na dobę), śpią kiedy i gdzie się da... Normy bezpieczeństwa są tu rzadko przestrzegane, a reprezentacja związków zawodowych raczej znikoma.


Dopiero po kilku ciężkich, a nawet śmiertelnych wypadkach w ostatnich trzech latach, państwowe służby kontroli (Ispettorato del lavoro) bliżej zainteresowały się realną sytuacją warunków pracy w tej szarej strefie organizacji ewentów.

Czy warto?
Kilka dni temu w Mediolanie grupa rumuńskich robotników podała do sądu spółkę organizującą wielkie ewenty i koncerty (np. Bruce Springsteen, Lady Gaga, Shakira, Vasco Rossi), ponieważ zapłaciła im 4 euro za godzinę zamiast umówionych 7,5 euro.

Eksperci twierdzą, że pracownicy wykwalifikowani (technicy) obsługujący naprawdę duże i medialne imprezy zazwyczaj są zatrudniani legalnie, natomiast praca na czarno dotyczy zwykle pracowników niewykwalifikowanych, oraz osób zatrudnianych na małych koncertach i imprezach, (dlatego trudno nawet przeprowadzić tu jakieś statystyki) i to oni są bezwzględnie wyzyskiwani przez pracodawców.


Jeden z techników specjalistów przyznaje, że najgorsza sytuacja przedstawia się na południu kraju: brak reguł i norm bezpieczeństwa, brak zaświadczeń o kwalifikacjach i uprawnieniach, pełna improwizacja, praca na czarno i stawki głodowe są na porządku dziennym.  
Na północy warunki są nieco lepsze, a po ostatnich wypadkach, gdy zwiększyły się kontrole, pracodawcy sami zmuszają zatrudnionych aby zdobywali należne uprawnienia do wykonywania zawodu i dbają o bezpieczne uposarzenie.
(ciekawostki z prasy: redattoresociale.it, 08/02/2014)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz