17 czerwca 2013

Włoskie sklepy na wymarciu?

Podczas gdy w parlamencie włoskim trwają ostre dyskusje nad ewentualną podwyżką VAT-u z 21 na 22% już od 1 lipca tego roku, Stowarzyszenie włoskich kupców Cofesercenti zwraca uwagę na dramatyczne wyniki danych statystycznych: tylko od 1 stycznia 2013 splajtowało we Włoszech 13 tysięcy sklepów, i przewiduje się, że do końca roku zakończy działalność handlową następnych 43 tysięcy sklepów. 

źródło: grey-panthers.it

Na każdy nowo-otwarty sklep przypadają trzy upadłości. Jak tak dalej pójdzie, alarmują eksperci, to za dziesięć lat we Włoszech nie będzie już sklepów.


Przy czym biorąc pod uwagę, że  każdy sklep zatrudnia średnio 3 osoby, następne 120tys. osób pozostanie bez pracy jeszcze przed końcem tego roku.

Pod wzlędem terytorialnym, rekordową ilość bankrutujących sklepów rejestruje sią w Rzymie i na Sycylii. Na trzecim miejscu plasuje się Kalabria. Tymczasem bardzo niepokojące dane pochodzą z Kampanii: w Neapolu i okolicach lokalne mafie camorry skupują upadłe sklepy i pod płaszczykiem nowych działalności handlowych  zajmują się praniem brudnych pieniędzy.

Ponadto, włoscy handlowcy argumentują, że podwyżka VAT-u nie tylko nie przyniesie oczekiwanych rezultatów finansowych dla kraju, ale spowoduje dodatkowy spadek konsumpcji, co z kolei przyczyni się do zahamowania rozwoju gospodarki. 

Przypomnijmy, że wzrost stawki VAT ma dotyczyć takich artykułów jak: wino, piwo, paliwo, odzież, obuwie, meble, AGD, zabawki, komputery, naprawy samochodów, itp. 
Natomiast nie odniesie się do produktów i usług podstawowych, jak np.: artykuły spożywcze, służba zdrowia, szkolnictwo, mieszkania..., itd., gdzie stawka VAT wynosi od 4 do 10%, lub wogóle nie jest naliczana.


(ciekawostki z prasy: italiachiamaitalia.it, 14/06/2013; repubblica.it, 11/06/2013, notizie.tiscali.it, 19/05/2013)

4 komentarze:

  1. Pamiętam czasy, kiedy sklepów było jak na lekarstwo. O wielkich marketach nikt nie miał pojęcia. Ludzie we własnym zakresie produkowali żywność. W przydomowych ogródkach nie brakowało warzyw, a dzisiaj rośnie w nich trawa, kwiaty, krzewy, drzewa... Sama uprawiałam sporych rozmiarów warzywny ogródek w pierwszych latach małżeństwa...
    Na wsiach mieszkało znacznie więcej ludzi niż w miastach. Dzisiaj polskie wsie pustoszeją.
    Być może taka sytuacja, zmusi do powrotów na wieś... Dodam jeszcze, że kiedyś znacznie mniej człowiek konsumował...
    Buziaki na dobry dzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam modę na "działkowców", ale wtedy raczej wszystkiego brakowało w sklepach, a nie sklepów...
      uściski :)

      Usuń
  2. Taki sklepik czasem jest źródłem zarobku dla całej rodziny. W Polsce w małych sklepach pracuje personel najemny i to jest podstawowa różnica. Szkoda więc tych małych rodzinnych biznesów. Vat jest dobijający jak spojrzy się na paragon, i jakoś nie mam poczucia, że zasila wspólną kasę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, takie małe sklepiki mają swój "charakter" :) pozdrawiam

      Usuń