Położona u stóp Etny Katania to drugie pod względem wielkości miasto na Sycylii, liczące ok 300tys. mieszkańców.
Już od czasów starożytnych przybywali tu emigranci różnych narodowości i kultur, i wydaje się, że tak pozostało do dzisiaj. Dzisiejsza metropolia robi wrażenie prawdziwej krzyżówki eleganckich ulic i kamienic bogatego mieszczaństwa przeplatanych brudnymi ulicami znacznie biedniejszych grup społecznych.
Co ciekawsze, trudno tu mówić o bogatych i biednych dzielnicach, jak to ma miejsce w innych miastach. W Katanii ulice i domy kontrastujących ze sobą sfer sąsiadują ze sobą tak blisko, że prawie co kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów sceneria zmienia się zaskakująco drastycznie, jak w jakimś zwariowanym kalejdoskopie.
Można wstąpić na słynne sycylijskie cannoli do eleganckiego, wytwornego lokalu "kapiącego" historią, a wychodząc niemal już na progu zastać widok obdrapanych ścian, ulicznego brudu i miejskiego chaosu, czyli przysłowiowo dalle stelle alle stalle ("od gwiazd do stajni"). Chociaż tak naprawdę nikomu to tutaj nie przeszkadza....
Można wstąpić na słynne sycylijskie cannoli do eleganckiego, wytwornego lokalu "kapiącego" historią, a wychodząc niemal już na progu zastać widok obdrapanych ścian, ulicznego brudu i miejskiego chaosu, czyli przysłowiowo dalle stelle alle stalle ("od gwiazd do stajni"). Chociaż tak naprawdę nikomu to tutaj nie przeszkadza....
Już na początku zwiedzania miasta obserwujemy, że piazza Duomo, główny plac Starówki z zabytkową katedrą Sant'Agata, i centrum życia nocnego, bezpośrednio sąsiaduje z targiem rybnym, na którym już od wczesnego ranka zbierają się tłumy mężczyzn (bo nie sposób zaprzeczyć, że handel rybami to tutaj domena mężczyzn), nawołujących handlarzy i kupujących pośród skrzynek i misek leżących chaotycznie na bruku, wypełnionych rybami każdego bodaj gatunku, spłukiwanej wody cieknącej z kałuż pod butami przychodniów, pośród charakterystycznych zapachów ryb, lokalnej kuchni, ogólnego zamieszania i rozgardiaszu...
Reprezentacyjną ulicą miasta jest via Etnea, tzw. salotto, czyli "salon" zamożniejszych mieszkańców, którzy, podobnie jak turyści, wybierają się tu na "markowe" zakupy. Tymczasem wystarczy skręcić w jakikolwiek zaułek, aby zaraz znaleźć się w swoistym centrum Cina Town, czy uliczek, na których licznie zbierają się Azjaci i Afrykańczycy różnych narodowości, często żyjący w bardzo ubogich i niechlujnych warunkach, koczujących na chodnikach dzień i noc (których jednak zdecydowałam się nie fotografować).
I jeszcze kilka ciekawych kontrastów, które sprawiają, że nie nigdy nie można się tym miastem znudzić:
Piszczę z zachwytu, bo tam byłam, byłam, byłam...
OdpowiedzUsuńMam jeszcze tyle zaległości w pisaniu.
Buziaki za przypomnienie i "spacer po Katanii"
:) czekam więc niecierpliwie na twoje opowieści z Katanii!
UsuńNiesamowite fotki ;) Wciąż walczę ze sobą czy na wakacyjne wojaże wybrać Sycylię czy Bieszczady. Teraz szala przechyliła się na stronę Sycylii ;) Czekam na kolejne relacje.
OdpowiedzUsuń